Upalny tydzień przyciągnął turystów nad Morze Bałtyckie. Media społecznościowe obiegły zdjęcia z plaży w Łebie, gdzie w czwartek nie dało się wbić szpilki. "Chiny? Nie... To Łeba" - pisali internauci."Chiny? Nie, to Łeba". Tłumy nad polskim morzemŹródło: TwitterTrwający tydzień przyniósł upalne temperatury, które tylko zachęciły turystów do wypoczynku nad wodą. Na plażach Morza Bałtyckiego pojawiły się tłumy wczasowiczów, co można było zaobserwować na kamerach nie zazdroszcząW czwartek termometry w Łebie wskazywały nawet 31 stopni Celsjusza. Efekt takich warunków było widać na nagraniach z kamer online. Plaża mieniła się od kolorowych parasoli i parawanów. Dalsza część artykułu pod materiałem wideo"Mam fatalne informacje". Susza uderzyła w grzybiarzyZdjęcie szybko obiegło media społecznościowe. Chętnie komentowali je internauci. "Łeba. Tłumy turystów. Cukier też jest" - pisał na Twitterze Marcin Torz, dziennikarz "Super Expressu". Wśród komentujących byli głównie tacy, którzy nie zazdrościli wypoczywającym. Zdecydowana większość komentujących cieszyła się z późniejszych terminów wakacji. "Dlatego jeżdżę po sezonie. Nie ma upałów i ludzi" - wskazywał jeden z nich. Pojawiały się też wskazówki, gdzie na plaży w Łebie można zaznać odpoczynku - również od innych turystów. "500 metrów dalej pustawo. To zachowanie nazywa się szpan czy lenistwo?" - pytał internauta. Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Urlop nad morzem. Agnieszka Pietrzyk Wydawnictwo: Prószyński i S-ka literatura piękna. 312 str. 5 godz. 12 min. Szczegóły. Kup książkę. Beata i Marcin mają problemy finansowe, w tym roku rezygnują więc z wyjazdu na wymarzone zagraniczne wakacje. Pomocą służy im stara znajoma i proponuje klucze do niedawno kupionego domu nad morzem. Trwają wakacje, wobec czego nad polskie morze ściągają tłumy turystów. Każdego roku tysiące wczasowiczów przewija się po nadmorskich restauracjach, szukając lokalnych pyszności. Tym razem największe zainteresowanie nad Bałtykiem budzi czerwona zupa rybna. Danie pochodzi z Węgier i posiada naprawdę bogatą historię, o której nie mówi się tak głośno, jak o tym legendarnym zupa rybna hitem tegorocznych wakacji nad Bałtykiem. Tysiące turystów poznało już jej Gettyimage, fot: Afa PixxNa przełomie ostatnich lat furorę nad Bałtykiem zrobiła czerwona zupa rybna. Dziś tylko w samych w Międzyzdrojach można ją dostać w przynajmniej w 20 restauracjach. Charakterystycznym znakiem jest czerwona barwa i gęsta konsystencja o paprykowej nucie. Zawiera cebulę, sproszkowaną wędzoną i świeżą paprykę oraz oczywiście kawałki ciekawe, nie tylko Polacy rozkochali się w tym daniu. W nadmorskich kurortach cenią ją również turyści z Niemiec, odpoczywający zazwyczaj w okolicach wybrzeża szczecińskiego. Jak wskazuje historia, zupa rybna o takim przepisie dotarła do Szczecina w latach 70. XX wieku z Węgier. Wówczas legendarny lokal Chief zaadaptował ją do polskich warunków, zamieniając słodkowodnego karpia na morskie ryby dostępne wtedy w Centrali Rybnej. Gettyimages Czerwona zupa Gettyimages, fot: prawdziwa nazwa w języku węgierskim to "halászlé" - rybacka. Natomiast wywodzi się z południowego miasta Segedyn. Stąd też od dłuższego czasu znana jest bardziej jako zupa Zupa segedyńska to od lat znak towarowy zastrzeżony przez firmę Boronia. Pierwsze metalowe kociołki, w których ją podawaliśmy (na ogniu), kupiliśmy w węgierskim centrum kultury w Warszawie, w czasach głębokiego PRL-u - zdradził na łamach "Wyborczej" Andrzej Boroń, założyciel nieistniejącej już słynnej restauracji rybnej Chief w Szczecinie. Zupa segedyńska. Przysmak rodem z WęgierJak wskazuje "Wyborcza", zupa segadyńska stała się najbardziej charakterystyczną potrawą lokalną już w 2010 r. w ramach kulinarnego plebiscytu "Zachodniopomorskie Je Je Je!". Natomiast w następnych latach taka sama zupa, chociaż nie zawsze nazywana segadyńską, rozpowszechniła się po nadmorskich kurortach nad Bałtykiem. Krążą plotki, twierdzące, że część turystów prosi nawet restauratorów o wlanie jej do słoika, by móc rozkoszować się jej smakiem w kolejnych dniach. Trzeba przyznać, że nie tylko w Międzyzdrojach zyskała ona niezwykłą popularność. Danie można zjeść także w innych nadmorskich są tajniki dania? Do klasycznej wersji zupy potrzebna jest wieprzowa wędzonka, którą należy przyprawić dużą ilością cebuli i pomidorowym koncentratem. Ten na dużym ogniu ulega karmelizacji, co zapewnia niepowtarzalny smak. Z kolei przynajmniej dwa, trzy gatunki ryb powinno dodawać się na koniec, ale trzeba uważać, by ich nie przegotować, bo rozpadną się na małe cząsteczki, co automatycznie zaburzy całą konsystencję też: "Mam fatalne informacje". Susza uderzyła w grzybiarzyOceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.