Inaczej mówiąc: czy w dekrecie z 1906 r. (Clericus ad munus Subdiaconi obeundum in Missa solemni, nunquam deputetur, nisi adsit rationabilis causa et in minoribus ordinibus sit constitutus aut saltem sacra tonsura initiatus) ważniejsze jest słowo clericus czy in minoribus ordinibus względnie sacra tonsura initiatus.
Już niebawem na naszych kalendarzach zagości 1 listopada. Jednak nie każdy wie, skąd wzięło się obchodzenie tego ważnego święta w Polsce. W tym dniu Polacy odwiedzają groby swoich bliskich, stawiając na nich znicze i wiązanki kwiatów. Towarzyszy temu modlitwa i zaduma nad osobami, których już z nami nie ma. Czy święto zawsze było obchodzone 1 listopada? Geneza święta Uroczystość Wszystkich Świętych wywodzi się z czci oddawanej męczennikom, którzy swoje życie oddali dla wiary w Chrystusa, a nie wspomniano o nich w miejscowych martyrologiach, czy podczas Mszy ma swoje korzenie już w IV wieku, wtedy zaczęto przenosić całe relikwie świętych na inne miejsca. W 610 roku papież Bonifacy IV otrzymał od cesarza starożytną świątynię pogańską – Panteon. W tym miejscu kazał złożyć wiele relikwii. Budynek został poświęcony i stał się przez to kościołem pod wezwaniem Matki Bożej Męczenników. Miało to miejsce 13 maja. Dzień ten stał się uroczystością oddawania czci wszystkim zmarłym męczennikom. W 731 roku papież Grzegorz III przeniósł tę uroczystość z 13 maja na 1 listopada. Prawdopodobnym powodem dla przeniesienia tego święta z wiosny na jesień, były napływające do Rzymu rzesze pielgrzymów. Przez to mogły pojawić się trudności z wyżywieniem wszystkich uczestników uroczystości. Drugim powodem mogło być wprowadzenie święta 1 listopada pod wpływem dawnego zwyczaju, występującego u Anglosasów i Franków. W Anglii i państwie Franków, 1 listopada obchodzono uroczystość zwaną sollemnitas sanctissima. Uważa się przez to, że uroczystość Wszystkich Świętych ma genezę nawet przedchrześcijańską. Niektórzy uczeni wiążą to święto z obrzędowością celtycką, za sprawą rozpoczynania się roku kalendarzowego i obrzędowego Celtów właśnie w listopadzie. W 835 roku papież Grzegorz IV zwrócił się do cesarza Ludwika Pobożnego, aby wprowadził obowiązkowe obchody uroczystości sollemnitas sanctissima 1 listopada w całym cesarstwie. Grzegorz IV rozporządził następnie w 837 rok, by odtąd 1 listopada był dniem poświęconym pamięci nie tylko męczenników, ale wszystkich świętych Kościoła katolickiego. Na prośbę cesarza Ludwika Pobożnego święto rozszerzono na cały Kościół. Wigilia Wszystkich Świętych Na uwagę zasługuje również fakt, o tym że uroczystości Wszystkich Świętych towarzyszyła swego czasu wigilia. W roku 935 papież Jan IX ustanowił na 1 listopada osobne święto ku czci Wszystkich Świętych, które miało obowiązywać w całym Kościele. Co ciekawe, wprowadził tez wigilię, towarzyszącą temu świętu. W 1475 roku papież Sykstus IV ustanowił natomiast obowiązkową wigilię dla wszystkich wiernych oraz dołączył do niej oktawę obchodów. Wigilia i oktawa zostały zniesione dopiero w roku 1955 przez papieża Piusa XII. Uroczystość Wszystkich Świętych obecnie Święto to jest dniem wolnym od pracy, by w spokoju móc odwiedzać z rodziną groby bliskich zmarłych. Uroczystość była również dniem wolnym od pracy w czasach PRL-u, choć wtedy próbowano nadać dniu charakter świecki i nazywano je dniem Wszystkich Zmarłych bądź Świętem Zmarłych. Po dniu Wszystkich Świętych, 2 listopada następuje Dzień Zaduszny, zwany w Polsce Zaduszkami. Jest to czas zadumy nad zmarłymi, czas przywoływania wspomnień. W odróżnieniu od święta Wszystkich Świętych jest to dzień modlitw za wszystkich wierzących w Chrystusa, których już z nami nie ma.
Cykle te nie są jednak tożsame, a pierwsza różnica między nimi ujawnia się już w chwili, kiedy zadajemy podstawowe pytanie, mianowicie – pytanie o początek. W Kościele rzymskokatolickim rok liturgiczny nie rozpoczyna się 1 stycznia, a w pierwszą niedzielę Adwentu, która wypada między 27 listopada a 3 grudnia. Nie kończy się Zarys wiary - katechizm STRUKTURA ORGANIZACJI KOŚCIOŁA Najmniejszą organizacyjną jednostką Kościoła jest parafia. Kieruje nią proboszcz. Pomagają mu: wikariusz, ewentualnie diakon, kościelny i organista. Większe parafie posiadają często specjalnych katechetów do nauczania wiary. Niejednokrotnie też parafie dysponują swoim przedszkolem lub podobną placówką, kierowaną zazwyczaj przez siostry zakonne. W parafii, gdzie kwitnie życie religijne, oprócz stałych pracowników działają również osoby spełniające swe zadania honorowo. Rada parafialna i komitet kościelny dzielą między siebie rozmaite zadania wewnątrzparafialne, a także służą proboszczowi radą. Widzialnym ośrodkiem parafii jest kościół parafialny z ołtarzem i amboną, tabernakulum, chrzcielnicą i konfesjonałem. Inne budynki i pomieszczenia (dom parafialny, sale katechetyczne, przedszkole) świadczą o tym, że we wspólnocie Jezusa Chrystusa ważne są nie tylko nabożeństwa. Kilka parafii tworzy dekanat, na czele którego stoi dziekan. Najstarszą i najważniejszą jednostką Kościoła jest biskupstwo (diecezja), kierowane przez biskupa. Biskupim urzędem do kierowania diecezją jest kuria. Kilka biskupstw tworzy prowincję kościelną, na czele której stoi arcybiskup (metropolita). Biskupi danego kraju tworzą konferencję episkopatu. Na czele wszystkich biskupów stoi biskup Rzymu, papież. Jest on następcą św. Piotra i widzialną głową Kościoła powszechnego. Wspomaga go Kuria Rzymska, która spełnia wszystkie zadania administracji kościelnej. Mniej więcej co trzy lata zbiera się w Rzymie synod biskupów. Biorą w nim udział przedstawiciele konferencji episkopatów. Synod biskupów służy papieżowi radą w kierowaniu Kościołem. Specjalne zadania spełniają kardynałowie. Mianuje ich papież. Pomagają mu - o ile są w Rzymie - w kierowaniu Kościołem. Inni kardynałowie są zarazem biskupami w rozmaitych diecezjach świata. Wszyscy razem tworzą oni kolegium kardynalskie. Po śmierci papieża kolegium zbiera się w Rzymie i wybiera jego następcę. Zostało to uregulowane prawem w 1059 r. Urzędy kościelne służą Ludowi Bożemu. Do nich odnoszą się słowa Jezusa skierowane do uczniów: Kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć (Mk 10, 43-45). Parafia - wspólnota parafialna: Wspólnota katolików, zamieszkujących określony obszar (wieś, dzielnicę, miasto). Proboszcz: Zwierzchnik wspólnoty parafialnej (parafii). Zadanie to spełnia kapłan wyznaczony przez biskupa. Zazwyczaj posiada on swoich współpracowników. Diakon (grec. = sługa): Osoba wyznaczona przez biskupa, na podstawie święceń diakonatu, do sprawowania określonych posług w Kościele. Urząd diakona istniał już w pierwszych wiekach Kościoła. Dziekan (łac. decem = dziesięć): Kilka parafii (początkowo dziesięć) tworzy dekanat. Dziekana wybierają spośród siebie proboszczowie. Wybór musi być zatwierdzony przez biskupa. Diecezja (zwana także biskupstwem): Podział na diecezje jest najstarszą i najważniejszą formą organizacyjną Kościoła katolickiego. Na czele każdej diecezji stoi biskup diecezjalny. Wikariusz generalny: Pełnomocny, osobisty zastępca biskupa diecezjalnego i przez niego mianowany. Wikariuszowi generalnemu przysługuje władza wykonawcza do podejmowania aktów administracyjnych. Prawo kościelne: Przepisy obowiązujące w Kościele katolickim, regulujące życie wspólnoty kościelnej, np. prawa i obowiązki proboszczów, biskupów itd., zebrane są w Kodeksie prawa kanonicznego. Obecny Kodeks prawa kanonicznego obowiązuje od pierwszej niedzieli Adwentu 1983 r. Ogłosił go papież Jan Paweł II. Kuria (łac. = dwór): W diecezji - kościelny urząd administracyjny wspierający biskupa diecezjalnego w zarządzaniu diecezją. Sprawy Kościoła powszechnego załatwia, w imieniu papieża oraz jego autorytetem, Kuria Rzymska; obejmuje ona: Papieski Sekretariat Stanu, Radę Publicznych Spraw Kościoła, Kongregacje, Trybunały. Biskup: zob. Przewodniczenie w Kościele. Biskup pomocniczy (dawniejsza nazwa „sufragan”): Wspomaga biskupa diecezjalnego w zarządzaniu diecezją, w wykonywaniu czynności sakralnych i zastępuje go w razie potrzeby. Niekiedy biskup diecezjalny powierza biskupowi pomocniczemu kierownictwo nad pracą duszpasterską w jakimś rejonie diecezji. Konferencja Episkopatu: Zgromadzenie biskupów z jednej lub kilku prowincji kościelnych (czasem również całego kontynentu) pod kierownictwem przewodniczącego konferencji. Zajmuje się problemami duszpasterskimi, liturgią, a także problemami Kościoła powszechnego i sytuacją społeczną. Podejmuje działalność na terenie odnośnych diecezji. Kapituła katedralna: Kolegium kapłanów, powołane przez biskupa przy kościele biskupa (katedrze). Kapituła katedralna służy radą biskupowi oraz administruje diecezją w razie jego śmierci. Kolegium biskupów: Ogół wszystkich biskupów pod przewodnictwem papieża. Najbardziej widocznym znakiem tej wspólnoty jest sobór, czyli zebranie wszystkich biskupów. Sobór może być zwołany tylko przez papieża. Kardynał: Najwyższa po papieżu godność w Kościele katolickim. Kardynałowie mianowani są przez papieża. Kierują, jako biskupi, diecezjami lub piastują urzędy w Kurii Rzymskiej (kardynałowie kurialni). Od XI wieku kardynałowie wybierają papieża. Papież (łac. papa = ojciec): Biskup Rzymu, a tym samym następca św. Piotra i rządca Kościoła powszechnego. Jest on w szczególny sposób znakiem i stróżem jedności Kościoła katolickiego. Stolica Apostolska: Stolica następcy św. Piotra i papieża; nazwa ta obejmuje także instytucje Kurii Rzymskiej. Hierarchia kościelna: Ustopniowany układ władzy i stanowisk kościelnych. Patriarcha: Niektóre siedziby biskupów cieszyły się już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa dużą popularnością i wywierały na życie Kościoła duży wpływ (Antiochia, Aleksandria, a także Jerozolima). Wymienić tu należy również obie stolice: Konstantynopol i Rzym. Na Zachodzie tylko Rzym dorównywał rangą stolicom patriarszym Wschodu. W czasie, gdy Kościół wschodni stanowi! jedność z Kościołem zachodnim, patriarchowie tych miast stanowili najwyższą władzę w Kościele. Aż do rozdziału Kościoła patriarchowie Wschodu uznawali prymat biskupa Rzymu. W Kościołach wschodnich do dnia dzisiejszego tytuł patriarchy zachował znaczenie. Na Zachodzie tytuł ten posiada mniejsze znaczenie (chociaż jako tytuł honorowy istnieje do dzisiaj, np. patriarcha Wenecji). Patriarchą Zachodu jest sam papież. Watykan: Od XIV w. siedziba papieża wraz z pomieszczeniami urzędowymi Kurii Rzymskiej. Sławna jest kaplica Sykstyńska (miejsce wyboru papieża - konklawe) oraz muzea watykańskie. Konklawe (łac. conclave = pomieszczenie zamknięte); Zebranie kardynałów w celu wyboru papieża, odbywające się przy zupełnym wyłączeniu osób zewnętrznych. Wybór papieża winien się odbywać bez jakichkolwiek zewnętrznych wpływów; takie prawo obowiązuje od roku 1274. Państwo Watykańskie (albo Miasto Watykańskie): Jego dzisiejszy kształt ustalony został na mocy układów laterańskich w roku 1929. Samodzielne miasto-państwo w zachodniej części Rzymu (0,44 km2 terytorium, z bazyliką i placem św. Piotra oraz pałacem apostolskim i ogrodami). Decyzje papieża jako głowy państwa są również niezależne. opr. mg/lb
Na przestrzeni dziejów, w miarę jak zmieniały się sytuacje kościelne, społeczne i kulturowe, sprawowanie posługi w Kościele katolickim przybierało różne formy, chociaż nienaruszone pozostawało rozróżnienie nie tylko stopnia między posługami „ustanowionymi” (lub „laikatu”) a posługami „święceń”.
Bóstwo to Ungrund, "bezdeń" - coś, co nie ma dna, czyli podstawy, nie jest więc podstawą ani przyczyną niczego. To Bazylidesowy "Bóg, który nie jest", Absolut pierwotny w stosunku do wszystkiego, pozostający poza jakąkolwiek rzeczywistością logiczną bądź postrzegalną zmysłami. Bóstwo owo jest milczące, niepojęte samo dla siebie. W bezdni Boga jako istoty nie ma. Istnieje natomiast w Ungrundzie potencjalna wola (możemy zdać sobie z niej sprawę "czytając w sobie" ...). Wola ta jest wolą poznania samej siebie i uświadomienia sobie siebie. Tak więc w mrocznym milczeniu bóstwa pojawia się istniejące od wszechczasów odwieczne i nieskończone pragnienie samoobjawienia - pojawia się wola. Bóstwo potrzebuje siebie poznać, określić, a chcąc to osiągnąć musi w sobie samym się zamanifestować. Krótko mówiąc bezdeń stwarza tu istotę. Fenomenologicznie, ale nie ontologicznie. Rzecz w tym, że ekspansja woli, jej dążenie, by z Nic przekształcić się w Coś, przemienia się teraz w ekspansję ducha, czyli jego dążenie do ucieleśnienia. Tyle że Duch wciąż znajduje się w sytuacji, (w której) na zewnątrz nie ma nic. Jedyne co mu pozostaje to powrót do siebie samego. I w tym powrocie mieści się możliwość jego ucieleśnienia. Duch wraca do siebie przez to, że się poznaje, w tym celu musi niejako stanąć przed zwierciadłem, rozdwoić się na siebie i własny obraz. Zwierciadło, w którym się przegląda to Sophia (Mądrość), kompletnie dziewicza, jałowa w tym sensie, że sama z siebie nie tworzy absolutnie nic. Duch ogląda w niej własny obraz. A obraz to już ciało ...
W dniach od 1 do 6 sierpnia w Lizbonie spodziewane są setki tysięcy młodych ludzi z całego świata. Jak dotychczas zarejestrowało się ponad 300 tys. osób z całego świata. Z powodu pandemii Covid-19 to wielkie wydarzenie w Kościele katolickim, które zwykle odbywa się co dwa-trzy lata, zostało przełożone z 2022 na 2023 rok.
W Polsce działała obecnie blisko 180 zakonów i zgromadzeń zakonnych, do których przynależy ponad 32 tys. osób. 2 lutego w Kościele katolickim obchodzony jest Dzień Życia Konsekrowanego. Tradycyjnie już tego dnia przeprowadzona zostanie ogólnopolska zbiórka pieniężna do puszek na potrzeby zakonów klauzurowych. Wedle najnowszych statystyk, w Polsce działa ponad 100 żeńskich zgromadzeń zakonnych, w których żyje około 19 tys. sióstr w 2230 domach zakonnych obecnych we wszystkich diecezjach. Zakony męskie w Polsce to wspólnota składająca się z ponad 12 tys. zakonników, z czego ponad 3 tys. pracuje za granicą. Ponad 2038 sióstr pracuje poza granicami Polski: 362 sióstr w krajach na Wschodzie, 546 w krajach misyjnych i 1157 — w innych. 2570 sióstr apostołuje modlitwą i cierpieniem związanym z wiekiem i chorobą. W katechezie pracuje ok. 2 tys. sióstr. W nauczaniu i wychowaniu jako dyrektorki dzieł, nauczycielki i wychowawczynie działa 2450 zakonnic, z czego 60 z nich pracuje na uczelniach wyższych. Siostry prowadzą własne dzieła związane z nauczaniem i wychowaniem: przedszkola, szkoły podstawowe, średnie i wyższe, bursy, internaty, domy dla studentek a także 122 domy, w których opiekują się dziećmi i innymi osobami wymagającymi specjalnej troski. Przy współpracy z parafiami siostry organizują i prowadzą różne grupy i wspólnoty (schole, koła misyjne, wspólnoty modlitewne, biblijne, KSM, Ruch Eucharystyczny, grupy związane z charyzmatem zgromadzeń i inne). W duszpasterstwo zdrowia zaangażowanych jest ok. 1200 sióstr (w tym 30 lekarek, 223 pielęgniarek w szpitalach, 830 w innych zakładach i ośrodkach, 29 pielęgniarek środowiskowych i 177 opiekunek parafialnych). Siostry zaangażowane są w pomoc rodzinom, szczególnie wielodzietnym, samotnym matkom, kobietom w potrzebie (domy wychodzenia z bezdomności, działania na rzecz kobiet zagrożonych bezrobociem i wykluczeniem, pomoc w uzyskaniu kwalifikacji do pracy i inne formy). Podejmują inicjatywy zmierzające do przeciwdziałania zniewoleniu, prostytucji, handlowi ludźmi i pomoc ofiarom (3 ośrodki interwencji kryzysowej, punkty konsultacyjne, indywidualna pomoc ofiarom przemocy). Od kilku lat, we współpracy z międzynarodową siecią przeciwdziałania handlowi ludźmi i prostytucji, działa przy Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych sekcja Bakhita, w której zaangażowanych jest kilkanaście zgromadzeń. Istnieją również dzieła związane z różnego rodzaju pomocą charytatywną i społeczną: 29 okien życia, ok. 210 domów opieki dla dzieci i dorosłych, ponad 100 dzieł zorganizowanych dla osób ubogich, bezdomnych. Są to również stołówki, noclegownie, domy wychodzenia z bezdomności, centrum zapobiegania wykluczeniu społecznemu, i inne. Około 100 sióstr jest zaangażowanych w duszpasterstwo więźniów: odwiedzanie i różne formy pomocy duchowej i materialnej; praca szczególnie z kobietami. Poza tym, co można ująć w cyfry i wykresy statystyczne, każda wspólnota ma własne pole działania i pomocy potrzebującym pomocy zarówno duchowej jak i materialnej. Zakonnice prowadzą ok. 500 portali internetowych, ponad 400 profili na Facebooku i Twitterze oraz 6 wydawnictw. Siostry pracują ponadto w bardzo wielu dziełach prowadzonych przez inne podmioty: Caritas, diecezje, parafie, urzędy i instytucje kościelne i ostatnio — w centrum Migranta. 380 sióstr pracuje w tzw. wolnych zawodach (poradnictwo psychologiczne, pedagogiczne, rodzinne i inne). Ponadto w w Polsce działają 83 klasztory kontemplacyjne należące do Konferencji Żeńskich Klasztorów Kontemplacyjnych oraz kilka klasztorów nienależących do konferencji. Żyje w nich ponad 50 mniszek. Zakony męskie w Polsce to wspólnota składająca się z ponad 12 tys. zakonników, z czego ponad 3 tys. pracuje za granicą. Zakonnicy prowadzą 700 parafii. Pod opieką zakonów męskich znajduje się także 155 sanktuariów. Są wśród nich największe polskie sanktuaria: na Jasnej Górze, w Kalwarii Zebrzydowskiej, Licheniu, Górze Św. Anny. Zakony męskie posiadają 139 domów rekolekcyjnych, prowadzących rekolekcje zamknięte. Przy kościołach klasztornych działa również ok. 2980 grup różnych ruchów i stowarzyszeń religijnych. Mnisi organizują również różne formy wypoczynku wakacyjnego i formacji dla dzieci i młodzieży, które rocznie obejmują około 80 tys. uczestników. Blisko 300 polskich zakonników wykłada na wyższych uczelniach. Niezależnie od tego 516 zakonników jest wykładowcami w seminariach duchownych zakonnych i diecezjalnych. Zakony męskie posiadają 6 szkół wyższych (nie licząc seminariów duchownych) oraz 40 instytutów naukowych i centrów duchowości. Obecnie istnieją 32 czasopisma naukowe, wydawane przez zakony. Zakonnicy prowadzą 25 szkół podstawowych, 55 gimnazjów oraz 42 licea i 12 szkół zawodowych. Posiadają także 15 przedszkoli i 28 burs i internatów dla młodzieży szkolnej. Niektóre zakony męskie zostały powołane do istnienia by opiekować się chorymi, inne mają to jako jeden z ważnych elementów swego charyzmatu. Obecnie posiadają one w Polsce 6 szpitali, 13 hospicjów, 27 domów opieki społecznej, 14 aptek, 8 ośrodków ziołolecznictwa oraz 66 poradni psychologiczno-pedagogicznych. Zakony męskie prowadzą również 17 ośrodków terapii dla osób uzależnionych; 29 ośrodków rehabilitacyjno-wychowawczych i szkół specjalnych; 4 hostele dla osób uzależnionych; 9 schronisk i noclegowni dla bezdomnych; 48 kuchni dla bezdomnych i ubogich. Pomoc rodzinie, szczególnie rodzinom ubogim i wielodzietnym to kolejny rys posługi charytatywnej zakonów męskich. Prowadzą one: 146 świetlic dla dzieci ubogich i z rodzin zagrożonych; 75 ośrodków pomocy rodzinie oraz 22 warsztaty terapii zajęciowej dla niepełnosprawnych. Przy domach zakonnych działa 365 zespołów charytatywnych, skupiających osoby świeckie, służące pomocą rodzinom ubogim i potrzebującym. Wielowiekową, bogatą tradycję ma zaangażowanie zakonów w rozwój kultury. Aktywność współczesnego pokolenia zakonników w tym obszarze wyraża się między innymi w prowadzeniu 65 festiwali muzyki poważnej i organowej oraz 69 festiwali piosenki religijnej. Istnieje też 68 muzeów przyklasztornych, 24 centra kultury chrześcijańskiej oraz 68 nagród i konkursów kulturalnych.
Portal PCH24 analizuje "zmiany" w Kościele katolickim w kontekście tzw. równouprawnienia kobiet. Poprzez motu proprio „Spiritus Domini” papież Franciszek zmienił bowiem treść pierwszego paragrafu kanonu 230 Kodeksu Prawa Kanonicznego. Media głównego nurtu określają tę decyzję mianem „przełomowej” i „długo oczekiwanej”. Co ta decyzja naprawdę oznacza – analizuje
Pod hasłem "Chrześcijanie i muzułmanie: adresaci i narzędzia Bożego miłosierdzia" 26 stycznia w Kościele katolickim w Polsce obchodzony jest XVII Dzień Islamu. Główne uroczystości związane z tym dniem po raz pierwszy odbędą się w Białymstoku. "Jest źródłem nadziei, kiedy słyszymy lub jesteśmy świadkami tego, jak muzułmanie i chrześcijanie łączą siły, by pomagać potrzebującym"- czytamy w orędziu Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego na zakończenie muzułmańskiego miesiąca postu, ramadanu 2016. Do tego orędzia nawiązuje tegoroczne hasło Dnia Islamu. Obchodzimy go w Polsce już po raz siedemnasty. Międzyreligijne spotkania mają uświadomić, jak ważne jest szukanie tego, co łączy obie religie. Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów: "Potępiamy wszelkie przejawy agresji" [OŚWIADCZENIE]>> - Miłosierdzie to temat bliski sercu zarówno muzułmanów, jak i chrześcijan - czytamy w orędziu Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego. Przypomina ona, że zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie wierzą w miłosiernego Boga, który okazuje swoje miłosierdzie i współczucie wszystkim stworzeniom, szczególnie człowiekowi. Nawiązując do współczesnych konfliktów Rada apeluje, "by wszyscy działali wspólnie, pomagając tym, którzy są w potrzebie". Dzień Islamu w Kościele katolickim w Polsce przygotowywany jest przez przedstawicieli Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów. Z ramienia Konferencji Episkopatu Polski jego organizacją zajmuje się Komitet ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi. Przewodniczącym Komitetu od czerwca 2016 roku jest bp Henryk Ciereszko z Białegostoku, który zastąpił pełniącego dotąd tę funkcję bp. Romualda Kamińskiego. Czy jest prawdą, że muzułmanie mogą okłamywać "niewiernych"? >> W programie obchodów XVII Dnia Islamu w Kościele katolickim w Polsce zaplanowano refleksję i dyskusję na temat miłosierdzia Bożego oraz chrześcijańsko-muzułmańskie spotkania. O znaczeniu miłosierdzia w dialogu chrześcijańsko-muzułmańskim powie przewodniczący Komitetu KEP ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi bp Henryk Ciereszko. Głos zabierze również mufti Polskiego Związku Muzułmańskiego Tomasz Miśkiewicz. Uczestnicy spotkania będą słuchać fragmentów Koranu i Pisma Świętego o miłosierdziu oraz odmówią modlitwy "Du ‘a" i "Ojcze Nasz". Dzień Islamu w Kościele katolickim w Polsce jest obchodzony w Polsce z inicjatywy Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów. Na czele Rady stoją dr hab. Agata Skowron-Nalbarczyk, współprzewodnicząca ze strony katolickiej i Andrzej Saramowicz, współprzewodniczący ze strony muzułmańskiej. Sekretarzem Rady jest dr Artur Konopacki. W 2001 r. Konferencja Episkopatu Polski wpisała Dzień Islamu do oficjalnego kalendarza Kościoła katolickiego w naszym kraju, powierzając jego organizację Komitetowi ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi Konferencji Episkopatu Polski. Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć.
Wiele osób planując wyjazd na majówkę zastanawia się czy 3 maja w Święto Konstytucji oraz święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski należy zaplanować wizytę w kościele. O tym czy obecność na mszy świętej jest obowiązkowa oraz czy w danym dniu należy powstrzymać się od prac niekoniecznych decyduje wpisanie danego
Francesco Bamonte Opętanie i egzorcyzm Jak rozpoznać przebiegłego szatana Przedmowa: Gaetano BonicelliPrzekład: Krzysztof Stopa Na okładce: Botticelli, Kuszenie Chrystusa (fragment): diabeł spadaj±cy w otchłań, Kaplica Sykstyńska, Watykan. Wydawnictwo Jedność 2009 ISBN 978-83-7442-598-8 EGZORCYZM W KOŚCIELE KATOLICKIM. OD EWANGELII PO DZIEŃ DZISIEJSZY Egzorcyzm jest czynnością, którą Jezus często wykonywał w ciągu trzech lat swej działalności publicznej. On bowiem nie tylko głosił królestwo Boże, nie tylko przepowiadał nawrócenie przez przebaczenie grzechów skruszonym grzesznikom i dokonywanie uzdrowień osób dotkniętych najrozmaitszymi chorobami, ale także często „wypędzał złe duchy”, to znaczy uwalniał osoby, który były opętane lub dręczone, fizycznie i psychicznie przez złego ducha. Działalność egzorcystyczna jest dla Jezusa misją o niezwykłym znaczeniu, ponieważ uwalniając osoby z niewoli szatana, pokazuje, że jest Panem życia, Odkupicielem i Zbawicielem ludzi, zdolnym uwolnić ich z wszystkiego, co ich niszczy i rujnuje. Jego walka z szatanem jest prowadzona w szczególnym stylu, przez co głęboko różni się On od ówczesnych egzorcystów, którzy stosowali mniej lub bardziej magiczne praktyki, posługując się formułami zaklinania i rytami, których Jezus nigdy nie używał. On wypędza złe duchy samą siłą swego słowa, nakazując im odejście, a one są zmuszone okazać Mu posłuszeństwo i nie mogą stawić Mu najmniejszego oporu1. Ponadto u egzorcystów współczesnych Jezusowi nie było nawet śladu jakiegokolwiek związku między wyrzuceniem złych duchów a przyjściem królestwa Bożego, podczas gdy ten związek jest zasadniczy u Jezusa, dla którego wypędzenie złych duchów jest „znakiem”, że królestwo Boże przyszło do ludzi i Jego miłość zbawcza jest obecna i działa w świecie: „Lecz jeśli Ja mocą Ducha Bożego wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło do was królestwo Boże” (Mt 12,28). Jezus nie tylko sam wypędzał złe duchy, ale udzielił tej władzy także swoim uczniom, najpierw ustanawiając grupę Dwunastu apostołów, aby „byli z Nim” oraz by „posłać ich na głoszenie” i aby mieli „władzę wypędzania złych duchów” (por. Mk 3,14-15; 6, następ-nie rozciągając tę władzę na wszystkich chrześcijan (Mk 16,15-18). Od tamtej pory Kościół zachowuje tę władzę i sprawuje ją przez polecenie wydawane w imię Jezusa, który im to powierzył (por. Dz 5,15; 8,7; 16,18; 19,12). „Egzorcyzmy mają na celu wypędzenie złych duchów lub uwolnienie od ich demonicznego wpływu, mocą duchowej władzy, jaką Jezus powierzył Kościołowi” (KKK 1673). „W egzorcyzmach większych Kościół zjednoczony z Duchem Świętym błaga, aby przyszedł On z pomocą naszej słabości w walce ze złymi duchami, by nie szkodziły wiernym. Ufny w moc owego tchnienia, w jakim Syn Boży po Zmartwychwstaniu udzielił mu Ducha, Kościół działa w egzorcyzmach nie we własnym imieniu, ale tylko w imieniu Boga albo Jezusa Chrystusa, któremu winny być posłuszne wszystkie stworzenia, także diabeł i złe duchy” 2. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa praktyka egzorcyzmów nie była zastrzeżona jakiejś szczególnej kategorii osób lub szafarzy kultu. Każdy wierny mógł dokonywać egzorcyzmów3. Jeśli przyjrzymy się głębiej, zauważymy, że sami apostołowie praktykowali egzorcyzm jeszcze zanim zostali wyświęceni na biskupów Kościoła w czasie ostatniej wieczerzy (Mk 3,14-15), a innych siedemdziesięciu dwóch uczniów wypędzało złe duchy z mandatu Chrystusa, choć nigdy nie byli oni wyświęceni na biskupów lub kapłanów (Łk 10,17-20). Także egzorcysta, który nie należał ani do kręgu apostołów, ani do grona siedemdziesięciu dwóch uczniów, a skutecznie dokonywał egzorcyzmów w imię Jezusa, oczywiście wierząc w Niego jako Syna Bożego, Mesjasza, Odkupiciela i Zbawiciela (w przeciwieństwie do egzorcystów „wędrownych”, o których mówi Dz 19,13-20, używających imienia Jezusa z mentalnością magiczną, a nie z wiarą), nie otrzymał święceń kapłańskich od Jezusa. A jednak apostołom, którzy chcieli mu zabronić wypędzania złych duchów, Jezus powiedział: „Przestańcie zabraniać; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami” (Łk 9,50). Od samego początku chrześcijaństwa panowało powszechne przekonanie, że każdy, kto wierzy w Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego oraz jedynego Zbawiciela i Odkupiciela świata, może wyrzucać złe duchy mocą Jego łaski. Aby tego dokonać, zauważał Orygenes, nie trzeba „być mędrcem i biegłym w dowodzeniach logicznych w kwestii wiary” 4. Coraz bardziej oczywiste stawało się jednak, że ten, kto z większą żarliwością oddawał się modlitwie i pokucie, był także bardziej odpowiedni do wypędzania złych duchów. Dlatego na początku historii Kościoła, zwłaszcza w Kościele Wschodu, egzorcyzmy sprawowano na mocy nie tyle otrzymanych święceń, co raczej osobistego powołania, dobrej woli, męstwa ducha i łaski. Wśród wielkich postaci egzorcystów, których wspomina Kościół, nie możemy zapomnieć św. Marcina z Tours, a następnie pierwszych mnichów, jak św. Antoni opat, Pachomiusz, Hilarion. Stopniowo jednak w Kościele Zachodu silna tendencja, częściowo wynikająca z wpływu prawa rzymskiego, do regulowania wszystkiego normami, doprowadziła już pod koniec II wieku do ustanowienia osobnej klasy „egzorcystów”, choć wszyscy mogli do niej należeć. Święty Ireneusz mówi o tym z podziwem. W Rzymie w 251 r. papież Korneliusz, w liście adresowanym do Fabiana z Antiochii, pierwszy mówi o egzorcystach jako „mających święty urząd”5. Następnie Sobór w Laodycei w 364 r. zarządził, że „ci, którzy nie są wyświęceni przez biskupa, nie mogą dokonywać egzorcyzmów zarówno w kościołach, jak i w domach”. Praktycznie więc egzorcyzmy mogli prawowicie odprawiać tylko kapłani i to wszyscy kapłani, bez specjalnego pozwolenia biskupa. Można uważać, że urząd egzorcystatu został definitywnie ustanowiony w 416 r., kiedy papież Innocenty I ustalił, iż egzorcyzmy mogą być udzielane przez kapłanów, ale jedynie za zezwoleniem biskupa. Taka dyscyplina obowiązuje w Kościele katolickim po dzień dzisiejszy, jak czytamy w Kodeksie Prawa Kanonicznego w kan. 1172, gdzie ponadto uściśla się, że biskup może udzielić specjalnego i wyraźnego zezwolenia na odprawianie egzorcyzmów wyłącznie kapłanom6. Zważywszy że chodzi tu o ustanowienie kościelne, możliwe są ewentualne zmiany. Niezależnie od urzędu egzorcysty, tak jak był on sprawowany w przeszłości lub jak jest przedstawiany dzisiaj przez Kodeks Prawa Kanonicznego, już od początku historii Kościoła często widzimy świętych chrześcijan, którzy wprawdzie nie otrzymali święceń niższych egzorcystatu, nie są kapłanami ani biskupami, nie mając w ręku żadnego rytuału egzorcyzmów, a jednak poruszeni przez Ducha Świętego, z wiarą w Chrystusa i w Jego Imię rozkazywali złemu duchowi, a ten był im posłuszny. Trzeba jednak uściślić, że jeśli – jak widzieliśmy – Kościół bardzo szybko ustanowił i unormował posługę egzorcyzmów, to uczynił tak z bardzo ważnego powodu. Chciał mianowicie uchronić wiernych przed oszustami i fałszywymi charyzmatykami, których nie brakowało od samego początku. Zresztą ustanowienie świętego urzędu egzorcystatu (który, jak powiedziano, jest obecny w Kościele już od 251 r.) nie odebrało władzy wypędzania złych duchów udzielonej przez Chrystusa wszystkim wierzącym w Niego. Nie należy także sądzić, że egzorcyzm jest jedyną formą uwolnienia się od nadzwyczajnego działania złego ducha. Zawsze bardzo skuteczne i często wystarczające są powszechne środki uzyskania łaski: modlitwy, sakramenty, pokuty, uczynki miłości. Niezwykle wartościowe pozostają prywatne modlitwy o uwolnienie. Podobnie też zostaje zachowana pełna wolność Ducha Świętego, który może udzielać darów i charyzmatów komu zechce i kiedy zechce, również charyzmatu uwalniania od złych duchów. Przypisy: 1 Niektórzy dziwią się, że egzorcyści nie wypędzają natychmiast złego ducha za pomocą jednego tylko egzorcyzmu, jak to czynił Jezus. Uważają oni to za dowód, że nie chodzi o właściwe opętanie. Oczywiście wykazują w ten sposób swój brak znajomości epizodu z Ewangelii, w którym Jezus mówi apostołom – niezdolnym po pierwszym egzorcyzmie uwolnić pewnego chłopca od złego ducha – o konieczności modlitwy i postu, połączonych naturalnie z mocną wiarą: „Ten rodzaj złych duchów można wyrzucać tylko modlitwą i postem” (por. Mt 17,21; Mk 9,29). Istnieją zatem sytuacje, w których jeden egzorcyzm nie wystarczy, aby uwolnić osobę. Potrzeba momentów postu i modlitwy przez nawet długi okres. 2 De exorcismis et supplicationibus quibusdam, Praenotanda (Wprowadzenie), nr 12. 3 Por. Orygenes, Contra Celsum, 1,6. 4 Por. Orygenes, Contra Celsum, 7,4. 5 W liście tym papież Korneliusz wylicza prezbiterów, diakonów, subdiakonów, akolitów, egzorcystów, lektorów i ostiariuszów Rzymu. Mamy do czynienia z Kościołem już dobrze zorganizowanym jako instytucja, choć prawdopodobnie największą zasługę tej reformy trzeba przypisać poprzednikowi papieża Korneliusza, czyli papieżowi Fabianowi (236-251). W każdym razie jesteśmy w środowisku, które nie odzwierciedla już wprost charyzmatycznej natury egzorcysty. 6 Z Kodeksu Prawa Kanonicznego: „Nikt nie może dokonywać zgodnie z prawem egzorcyzmów nad opętanymi, jeśli nie otrzymał od ordynariusza miejscowego specjalnego i wyraźnego zezwolenia” (kan. 1172/1). „Takiego zezwolenia ordynariusz miejscowy może udzielić tylko prezbiterowi odznaczającemu się pobożnością, wiedzą, roztropnością i zgodnie z prawem egzorcyzmów nad opętanymi, jeśli nie otrzymał od ordynariusza miejscowego specjalnego i wyraźnego zezwolenia nieskazitelnością życia” (kan. 1172/2). opr. aś/aś

Hierarchia w Kościele katolickim składa się z różnych stopni i stanowisk, z których każde ma swoje określone zadania i odpowiedzialności. Poniżej przedstawiamy ogólny zarys hierarchii w Kościele katolickim, zaczynając od najwyższych stopni: Papież: Papież jest najwyższym autorytetem w Kościele katolickim. Jest uważany za

Kościół katolicki w Polsce jest wielkim posiadaczem, z pewnością największym właścicielem gruntów w kraju (nie licząc Skarbu Państwa). Tekst został opublikowany w POLITYCE w październiku 2010 roku. Biskup Tadeusz Pieronek, sekretarz generalny episkopatu, już na początku lat 90. wezwał hierarchów do ujawnienia stanu posiadania. Był jednym z pierwszych, którzy domagali się pełnej przejrzystości finansów, tłumacząc, że Kościół nie ma powodu czegokolwiek ukrywać. „Trzeba zrozumieć – tłumaczył – że jeśli coś jest jawne, to jest lepsze niż wtedy, kiedy nie jest jawne”. Po 20-letniej walce biskup przyznaje, że lansowana przez niego polityka poniosła klęskę. – Nie udało się, bo ludzie nie lubią ujawniać dochodów i chwalić się tym, co mają – mówi biskup Pieronek. – Transparentność jest ideałem, do którego trzeba dążyć w Kościele, i dopóki tego się nie zrobi, nie będzie spokoju. Trzeba szukać więc takich rozwiązań, które wszyscy zaakceptują. Do tego czasu zdani jesteśmy na informacje, które Kościół sam przekaże. Są one bardzo skromne, bo wszystko, co dotyczy pieniędzy, majątków i zarobków, jest tajne. Gdy 10 lat temu zapytano o budżet polskiego Kościoła ks. Jana Droba, ekonoma Konferencji Episkopatu Polski, bezradnie rozłożył ręce i powiedział: „Kościół nie jest w stanie tego policzyć”. Korzenie dzisiejszej materialnej potęgi Kościoła tkwią w przyjętej w maju 1989 r., tuż przed upadkiem PRL, ustawie o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. To jeden z najdłużej przygotowywanych aktów prawnych w Polsce. Prace rozpoczęły się pod koniec 1980 r. Prof. Michał Pietrzak, specjalista prawa wyznaniowego, który brał w nich udział, mówi, że im władza była słabsza, tym łatwiej hierarchom było przypierać ją do muru i żądać zadośćuczynienia za mienie utracone w czasach stalinowskich. Zakończenie prac legislacyjnych nieprzypadkowo zbiegło się w czasie z obradami Okrągłego Stołu, ponownym zalegalizowaniem Solidarności i przygotowaniami do czerwcowych wyborów 1989 r. – Na doszlifowanie ustawy zabrakło nam ze trzech miesięcy – mówi Aleksander Merker, ówczesny dyrektor generalny Urzędu do spraw Wyznań. – Ale władza naciskała, by uchwalić ją szybko, bo chciała mieć argument w wyborach kontraktowych. Prace nad projektem były niejawne i uczestniczyli w nich tylko przedstawiciele Kościoła i władz komunistycznych. Wszystkie zapisy dotyczące spraw majątkowych, zaproponowane przez hierarchię kościelną, zostały wprowadzone do ustawy wiosną 1989 r. A im bliżej wyborów, tym strona rządowa była bardziej uległa. – Ustępstwa wynikały z przesłanek politycznych, a nie prawnych – potwierdza dziś dr Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego UW. Ustawa, uchwalona ostatecznie przez Sejm PRL 17 maja 1989 r., była przełomowa jak na warunki socjalizmu typu radzieckiego. Gwarantowała zwrot zagrabionych majątków, dawała prawo handlu ziemią i budynkami, przyznawała ulgi podatkowe i celne, a także gwarantowała duchowieństwu ubezpieczenie społeczne, finansowane ze Skarbu Państwa. Kościół uzyskał prawo do zakładania własnych stacji radiowych i telewizyjnych, prawo do posiadania organizacji Caritas; państwo zostało zobowiązane do finansowania uczelni katolickich i dotowania rozmaitych instytucji katolickich. Kluczowa okazała się formuła tzw. postępowania regulacyjnego. Oznaczała ona, że jeśli chodzi o zagrabiony w latach 50. majątek, sprawiedliwość przywracać będzie nie niezawisły sąd, lecz specjalnie powołana Komisja Majątkowa. Wymyślił to Aleksander Merker, bo – jak tłumaczy – powierzenie skomplikowanych spraw majątkowych setkom sędziów powiatowych uniemożliwiłoby ich szybkie załatwienie. – Chodziło o to, by kierować się zdrowym rozsądkiem, a nie literą prawa – mówi. Przedwojenne zyski W przededniu II wojny światowej Kościół był ekonomiczną potęgą. To zresztą paradoks, że wiemy więcej o nieruchomościach i finansach Kościoła katolickiego w II Rzeczpospolitej niż obecnie. Wiemy, ile miał ziemi, ile szkół, internatów, sierocińców, przedszkoli i szpitali. Jawny był wówczas nakład prasy katolickiej z podziałem na dzienniki, czasopisma diecezjalne i Akcji Katolickiej. (Dotacja roczna na utrzymanie duchowieństwa i wydatków religijnych wynosiła w 1939 r. 20 mln zł). W ciągu 21 lat istnienia II Rzeczpospolitej Kościół zwiększył dwukrotnie swój stan posiadania z 218 tys. ha w 1919 r. do 400 tys. ha w 1939 r. Tuż przed wojną co dziesiąty hektar ziemi uprawnej w kraju należał właśnie do Kościoła. Domagał się on kolejnych 404 tys. ha jako rekompensaty majątku skonfiskowanego przez zaborców. Przed wojną uznawano te roszczenia za umiarkowane; z rachunków biskupów wynikało bowiem, że tylko w zaborze pruskim stracili oni 785 tys. ha. Starania hierarchów często kończyły się sukcesem. Jedną z ostatnich przedwojennych zdobyczy było 12 tys. ha ziem pounickich wraz z kościołami i kaplicami, które po długich pertraktacjach przypadły katolikom w 1938 r. jako rekompensata za majątek przejęty przez Rosjan w XIX w. (Po stłumieniu w 1864 r. powstania styczniowego hierarchowie oszacowali skonfiskowany majątek na ok. 400 mln rubli w złocie). Niektóre ówczesne roszczenia sięgały nawet czasów Jana Kazimierza. Na przykład zakon warszawskich wizytek aż do wybuchu wojny walczył o zwrot 13 ha przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, udowadniając, że działki te zgromadzenie otrzymało od króla w 1668 r. Jedynym realnym zagrożeniem dla ziemskiej potęgi Kościoła była groźba zapowiadanej przez ówczesne państwo reformy rolnej. Podpisany w 1925 r. konkordat przewidywał nawet, że rząd wykupi część majątków kościelnych na cele reformy, ale przez kolejne 14 lat zapis ten pozostawał martwy. Hierarchom udało się obronić swoje włości, a reformę prowadzono kosztem gruntów mniejszości religijnych, głównie prawosławnych. Powojenne straty Po II wojnie światowej Kościół utracił ponad połowę posiadanej ziemi i zabudowań. Stało się to z powodu zmiany granic Polski. Gros majątków duchownych znajdowało się za Bugiem, na Kresach Rzeczpospolitej, a więc na ziemiach po 1945 r. przejętych przez Związek Radziecki. Z archiwalnych dokumentów Ministerstwa Rolnictwa i Reformy Rolnej z 1945 r. wynika, że w granicach Polski Ludowej pozostało ok. 7 tys. katolickich gospodarstw o łącznej powierzchni ok. 170 tys. ha. Przez pierwsze powojenne lata ten majątek był bezpieczny. Nawet reforma rolna PKWN z 1944 r., która pożarła dobra polskich magnatów, nie dotknęła gospodarstw duchowieństwa. Utracili oni wtedy jedynie lasy, które znacjonalizowano. Prawdziwe represje spadły na Kościół pod koniec lat 40. W 1948 r. państwo przejęło zakonne szpitale (nie odbierając jednak zakonom prawa ich własności), dwa lata później prowadzone przez Caritas domy dziecka, żłobki, przedszkola i przytułki. W 1950 r. Sejm przyjął ustawę o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki (określenie to ma swoje źródło w zwyczaju przekazywania gruntów Kościołom w zapisach testamentowych, czemu zwykle towarzyszył zakaz sprzedaży ziemi – grunty więc były niejako martwe w obrocie). Nacjonalizacji miały podlegać gospodarstwa proboszczów, ale mogli oni zachować po 50 ha. W województwach poznańskim, pomorskim oraz śląskim władza była bardziej liberalna i wyznaczyła ten limit na 100 ha. Kościół nigdy nie przedstawił wiarygodnego bilansu swoich ówczesnych strat. W katolickich publikacjach podawana jest nawet liczba 155 tys. ha, ale z zachowanych dokumentów wynika, że państwo przejęło 89 tys. ha. Nie jest więc prawdą, że w czasach stalinowskich duchowni stracili całą ziemię. W ich rękach pozostawać musiało co najmniej 38 tys. ha, skoro za taki obszar jeszcze w 1965 r. płacili podatki gruntowe. Wiadomo też, że część gruntów zdążyli sprzedać albo przepisać na prywatne osoby. To był dość skuteczny sposób ukrywania majątków w czasach represji. Komuniści tłumaczyli, że zabierają ziemię, by stworzyć Fundusz Kościelny. Zyski z przejętych gruntów miały być przeznaczone na pomoc lekarską dla księży i odbudowę kościołów. W praktyce pomoc ta trafiała tylko do niektórych duchownych – tych z Kół Księży w Zrzeszeniu Katolików Caritas, którzy byli lojalni wobec PRL. Gierkowa szczodrość Choć trudno w to dziś uwierzyć, ale już od 1970 r. Kościół zaczął odtwarzać i pomnażać majątek. Gdy tylko Edward Gierek został I sekretarzem PZPR, ofiarował katolikom nieruchomości, które Kościół użytkował na Ziemiach Odzyskanych. W ten sposób stał się on właścicielem 4800 świątyń, 1500 innych budynków i 900 ha gruntów rolnych, które przed wojną w większości należały do ewangelików. Nie wyceniono wartości tej darowizny. Dwa lata później rząd przekazał na własność dodatkowe 662 obiekty (kościoły, klasztory, plebanie, budynki parafialne i cmentarze). Za Gierka zliberalizowane zostały przepisy dotyczące budowy nowych świątyń; wcześniej wszystkie zezwolenia były dość ściśle reglamentowane. Prawda, że władza obrzydzała takie inicjatywy na wszelkie sposoby – nie pozwalała kupować gruntów pod budowę, nie przydzielała materiałów budowlanych i rozbierała wzniesione bez zezwolenia budynki. Tym niemniej polityka liberalizacji doprowadziła do tego, że w pierwszej pięciolatce lat 70. wybudowano 538 świątyń, czyli więcej niż przez ćwierć wieku od zakończenia wojny. Rekord ten został pobity w latach 1982–85, gdy państwo wydało pozwolenia na zbudowanie 1376 kościołów. Według prof. Michała Pietrzaka, znaczne dochody – oprócz składek wiernych – przynosiły w PRL wpływy z opłaty cmentarnej. Kościół pozostawał wciąż w tej dziedzinie monopolistą, mając w swej gestii trzy czwarte wszystkich cmentarzy w Polsce (w 1970 r. zarządzał 6531 cmentarzami). Od 1974 r. komuniści zezwolili parafiom i zakonom na prowadzenie działalności gospodarczej „w celach religijnych”. Działalność ta była ściśle kontrolowana przez państwo, ale po uzyskaniu pozwolenia można było prowadzić wydawnictwo, zakład poligraficzny, produkować dewocjonalia, a nawet zakładać hotele. Wyznaniowe osoby prawne zaczęto traktować jako organizacje non profit, płacące podatki jedynie od prowadzonej działalności gospodarczej. Podatki przestały być formą represjonowania Kościoła. ZOBACZ TAKŻE: Majątek Kościoła w liczbach Uznanie win, przyznanie fal 1989 r. w publicystyce katolickiej przedstawiany jest jako moment uznania win przez państwo. Ustawa o stosunku państwa do Kościoła katolickiego z maja 1989 r. określana jest jako deklaracja woli naprawienia krzywd. W ramach naprawy krzywd państwo zwróciło Kościołowi około 200 zakładów charytatywnych i opiekuńczych należących do Caritasu i rozpoczęło oddawanie zagrabionych w latach 50. majątków. Gestem dobrej woli był zapis, że wszystko, co w 1989 r. pozostawało we władaniu Kościoła, przechodzi na jego własność. Dzięki temu katolicy przejęli 100 cerkwi prawosławnych, zajętych w 1945 r., zanim jeszcze upomnieli się o nie prawosławni. W ten sam sposób przeszły na własność katolików zbory protestanckie na Warmii i Mazurach, przejęte w latach 70. Trudno nazwać rekompensatą uprawnienia do zakładania rozgłośni radiowych i telewizyjnych, kiedy jeszcze takiego prawa nie miały ani inne Kościoły, ani komercyjni nadawcy. Już w listopadzie 1991 r. diecezje dostały pozwolenie na prowadzenie 11 rozgłośni radiowych, a trzy lata później było ich 104. W 1997 r. Kościół otrzymał pierwszą koncesję na prowadzenie telewizji Niepokalanów. Korzysta przy tym ze statusu nadawcy społecznego, czyli jest zwolniony z opłat koncesyjnych. Samo Radio Maryja zaoszczędziło na tym około 7 mln zł. Dziś Polskę oplata najgęstsza sieć rozgłośni katolickich w Europie. Działa 38 rozgłośni diecezjalnych, ogólnopolskie Radio Maryja nadaje ze 117 nadajników, a Porozumienie Programowe Radia Plus jest słyszalne w 9 miastach. (Dla porównania: radio Tok FM uzyskało koncesję tylko na 10 nadajników i nadaje swój program w 10 miastach). Oprócz tego nadają zakonne stacje: franciszkański Niepokalanów i paulińska Jasna Góra. Ile to warte? Samą sieć Radia Maryja specjaliści wyceniają na 240 mln zł. Jedyną ogólnopolską telewizją katolicką jest Trwam, należąca do fundacji Lux Veritatis. Próby przekształcenia Telewizji Niepokalanów w ogólnopolski kanał, mimo wsparcia finansowego takich państwowych molochów jak KGHM, Orlen czy PSE, zakończyły się finansową katastrofą. Zastrzyk rekompensacyjny Znaczny zastrzyk finansowy wzmocnił Kościół w 1991 r. wraz z nowelizacją ustawy o stosunku państwa do Kościoła. Dopisano do niej art. 70a, co rozszerzyło możliwość rewindykacji dóbr martwej ręki na ziemiach zachodnich i północnych przez parafie katolickie, chociaż przecież w latach 50. nie można było im nic odebrać, ponieważ tego majątku nie posiadały. Tłumaczono więc, że jest to rekompensata za nieruchomości na terenach wcielonych do Związku Radzieckiego. Ponadto ustawa zobowiązywała Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa do przekazania Kościołowi gruntów rolnych. Każdy dom zakonny otrzymał 5 ha gruntów, parafie po 15 ha, diecezje i seminaria po 50 ha. Żeby stać się właścicielem, wystarczyło tylko zgłosić się do wojewody. W ten sposób w ręce Kościoła trafiło kolejne kilkadziesiąt tysięcy hektarów. W samej tylko diecezji szczecińsko-kamieńskiej parafiom przypadło ponad 4 tys. ha gruntów. Według Czesława Janika ze stowarzyszenia Neutrum, w wyniku realizacji tego zapisu państwo oddało 37 tys. ha gruntów z Państwowego Funduszu Ziemi i Agencji Skarbu Państwa. Przepisy były dość mętne, co proboszczowie skrzętnie wykorzystywali. Na przykład na Dolnym Śląsku niektóre parafie dorabiały sobie na obrocie ziemią, wielokrotnie występując o przyznanie im ustawowych 15 ha. Gdy je otrzymywały, sprzedawały i ponownie upominały się o swoje. Na inny koncept wpadła kuria diecezjalna w Elblągu, która z seminarium, Caritasem i 50 parafiami utworzyła konsorcjum do wspólnego przejęcia 645-hektarowego PGR Fiszewo. Ten swoisty holding stał się właścicielem całego PGR wraz z budynkami, za które dopłacił około 1 mln zł. To samo konsorcjum otrzymało 213-hektarowy PGR Rejsyty. W województwie elbląskim z tytułu art. 70a Kościół otrzymał ponad 2 tys. ha gruntów. Początek lat 90. to czas finansowego uprzywilejowania Kościoła katolickiego. Jednym z przykładów kapitulacji państwa w tej dziedzinie jest historia wsparcia dla KUL. Gdy w czerwcu 1991 r. Sejm przyjął ustawę o finansowaniu tej uczelni z budżetu państwa, decyzję uzasadniano tym, że PRL pozbawił szkołę źródeł dochodu, odbierając 7 tys. ha gruntów Fundacji Potulickich. Następnie zwrócono KUL cały majątek Fundacji Potulickich, dodając jeszcze tysiąc hektarów ekstra, by – jak tłumaczono – nie dzielić dawnego PGR. Komisyjna maszynka Największe jednak kontrowersje wywoływała działalność Komisji Majątkowej, która przez ostatnie 20 lat zwracała Kościołowi zagrabione przez PRL majątki. Niedawne aresztowanie Marka P., byłego oficera SB, reprezentującego interesy wielu zakonów i parafii, pokazuje, że członkowie Komisji mogli być korumpowani. Był on kluczową osobą, prowadzącą w imieniu Kościoła rewindykację ziemi. Dzięki niemu majątki odzyskali krakowscy cystersi, elżbietanki z Poznania i Towarzystwo św. Brata Alberta. P. okazał się tak skuteczny w swoich działaniach, że polecano jego usługi kolejnym zgromadzeniom, towarzystwom i klasztorom. Działając w pokoiku przy ulicy Domaniewskiej w Warszawie, Komisja Majątkowa decydowała o losie nieruchomości wartych miliardy złotych. Do kwietnia 2010 r. przekazała Kościołowi 60 tys. ha gruntów i przyznała 107 mln zł odszkodowań; oddała 490 nieruchomości, w tym: 9 przeszkoli, 8 szkół podstawowych, 18 ponadpodstawowych, 8 domów dziecka, 10 domów pomocy społecznej, 19 szpitali, 15 przychodni zdrowia, 3 muzea, 2 teatry, 2 biblioteki, budynek izby skarbowej, archiwum, prokuratury, sądu rejonowego, operetki, dworzec PKS i browar. Przez lata Komisja pracowała jak maszynka. Z czasem zrezygnowano z takich zajmujących czas procedur jak przesłuchanie świadków, biegłych, dokonanie oględzin czy uczestnictwo w ekspertyzach. Samorządy często dowiadywały się z gazet, że grunt, którym zarządzały, trafił do klasztoru X lub kościoła Y. Przez pierwsze 10 lat Komisja orzekała zwrot hektar za hektar, ale w 2001 r. Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu ustaliła bardziej korzystny dla Kościoła przelicznik. Teraz wycenia się wartość utraconego gruntu i oddaje się parafiom i zakonom ziemię o podobnej wartości. To bardzo korzystny przelicznik, bo ziemie zabrane przed półwiekiem często włączono w granice miast i ich cena wzrosła wielokrotnie. Już kilka lat temu III RP oddała z nawiązką Kościołowi to, co zrabowała mu PRL – uważa Czesław Janik, prezes stowarzyszenia Neutrum, który obliczył, że oddano tej ziemi 97 tys. ha (60 tys. ha przez Komisję Majątkową i 37 tys. ha przez wojewodów z tytułu artykułu 70a). – Kościół jest jedynym podmiotem, wobec którego przeprowadzono w Polsce reprywatyzację – mówi dr Borecki. – Nikogo innego w ten sposób państwo nie potraktowało. Generalnie jednak nie sposób dziś ustalić, ile ziemi posiada Kościół katolicki, bo oprócz państwa obdarowywały go samorządy. Nigdy nie ujawnili tego hierarchowie katoliccy, a wszystkie instytucje państwowe zasłaniają się albo tajemnicą, albo brakiem danych. Główny Urząd Statystyczny twierdzi, że nie może ze swoich zasobów wydzielić gospodarstw parafii, gdyż traktowane są one jak wszystkie inne gospodarstwa rolników indywidualnych. Ministerstwo Rolnictwa, które posiada listę wszystkich beneficjentów korzystających z dopłat unijnych, nie jest w stanie zsumować areału dóbr kościelnych. Dlaczego? Bo we wnioskach o dopłaty proboszczowie, zamiast nazw parafii, wpisują nazwiska własne lub osób przez siebie upoważnionych. By dowiedzieć się, jakie dopłaty dostają, trzeba by najpierw poznać nazwiska 10 tys. proboszczów (lub ich pełnomocników), wyszukać ich na liście beneficjentów i zsumować dochody. Według ostrożnych szacunków Czesława Janika, katolickie osoby prawne posiadają obecnie co najmniej 160 tys. ha gruntów w Polsce. Nawet najniższe unijne dopłaty zapewniają z tego tytułu wpływy około 80 mln zł rocznie. Dlaczego to tak pilnie strzeżona tajemnica? – W Polsce idea taniego Kościoła jest wciąż żywa i ciągle pada na podatny grunt – tłumaczy dr Paweł Borecki. – Hierarchowie boją się antyklerykalizmu wyrosłego na podłożu finansowym. ZOBACZ TAKŻE: Majątek Kościoła w liczbach Imperium z datków i wydatków Według Konferencji Episkopatu Polski, 36,6 mln obywateli to katolicy. Należą oni do 10 114 parafii, w których pracuje 28 546 księży (oprócz nich jest 23 304 siostry zakonne i 1522 braci zakonnych). W Polsce jest 133 biskupów i 14 418 katechetów. Kościół dzieli się na 45 jednostek terytorialnych (metropolie, diecezje obrządków łacińskiego i bizantyńskiego, ordynariat polowy). Na jedną parafię przypada statystycznie 2,62 księdza, a na jednego księdza 1283 katolików. Kościół katolicki prowadzi 1240 przedszkoli i szkół podstawowych, w których uczy się 133 tys. uczniów. Ma 417 szkół średnich (83 tys. uczniów) oraz 69 szkół wyższych i uniwersytetów (ponad 100 tys. studentów). Do Kościoła należą ponadto: 33 szpitale, 244 ambulatoria, 267 domów starców i opieki, 538 sierocińców, 1820 poradni rodzinnych, 1462 wychowawcze ośrodki specjalne oraz 287 innych instytucji charytatywnych lub wychowawczych. W Polsce jest 17 533 świątynie katolickie, a każdego roku budowanych jest tysiąc nowych. Koszt budowy jednego kościoła to około 15 mln zł i odpowiada wydatkom na budowę 30 domów jednorodzinnych. Na pytanie, z czego utrzymuje się to imperium, hierarchowie często odpowiadają, że z datków wiernych. Ale nie do końca jest to prawda. Parafie, które muszą się samofinansować, odprowadzają daninę na utrzymanie diecezji. Oprócz parafii specjalny podatek na rzecz kurii diecezjalnej płacą wszyscy księża. Do tego dochodzą dotacje państwowe na ochronę zabytków i zyski z diecezjalnych wydawnictw lub rozgłośni. W Gdańsku proboszczowie muszą odprowadzać na rzecz kurii część zysków z dzierżawy anten telefonii komórkowej na wieżach kościelnych. W Warszawie natomiast urzędnicy archidiecezji zarabiają na wynajmie biurowców, a sztandarowym przykładem jest wybudowany za 24 mln dol. Roma Office Center, wyświęcony 10 lat temu przez prymasa Glempa. Stojący przy ul. Nowogrodzkiej budynek o powierzchni prawie 12 tys. m kw. został wzniesiony na działce, którą archidiecezja otrzymała od miasta. Oprócz biur znajdują się tam sklepy, restauracje i punkty usługowe. Dr Borecki twierdzi, że dochody z dzierżawy nieruchomości stanowią coraz większe źródło wpływów Kościoła, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie z niedzielnych mszy ubywa wiernych. Jednak od lat największego wsparcia udziela katolikom budżet państwa. Według byłego senatora SLD Ryszarda Jarzembowskiego, każdego roku państwo na cele związane z działalnością Kościoła katolickiego wydaje co najmniej 5 mld zł. (Według prof. Pietrzaka, koszty te wynoszą 1 mld zł). W tej kwocie mieszczą się zwolnienia celne, ulgi, dopłaty do uczelni, utrzymywanie wykładowców w seminariach oraz wypłaty dla 14 tys. katechetów. Do tego dochodzą pensje 131 kapelanów wojskowych, 19 policyjnych, 16 ze straży pożarnej, 10 ze straży granicznej i 3 z BOR. Najwięcej kapelanów pracuje w szpitalach. Ilu? Tego resort zdrowia nie wie. Prawdopodobnie jeden kapelan przypada na każdy z 1400 szpitali. W 2006 r. Ministerstwo Finansów poinformowało, że na bezpośrednie finansowanie kościołów zaplanowało w budżecie państwa 272 mln zł. Najważniejsze wydatki państwa to Fundusz Kościelny, z którego opłacane są głównie ubezpieczenia społeczne księży i zakonnic. W roku ubiegłym kosztowało to podatników 95 mln zł. Sześć lat temu senatorowie SLD podjęli nieśmiałe próby zlikwidowania Funduszu Kościelnego. Podczas konferencji w Senacie eksperci zwracali uwagę na paradoks jego dalszego funkcjonowania. Bo jeśli fundusz powstał w latach 50. i był finansowany z odebranych Kościołowi majątków, to z chwilą ich zwrócenia państwo powinno również zlikwidować fundusz. Odzyskać Odzyskane W Komisji Majątkowej do rozstrzygnięcia pozostało około 150 spraw spośród 3063 złożonych wniosków. Chodzi przeważnie o grunty na Ziemiach Odzyskanych, które należały kiedyś do III Rzeszy. Już na początku lat 90. kilkadziesiąt parafii tam usytuowanych domagało się zwrotu ziemi, która należała przed wojną do niemieckich proboszczów. Wojewodowie jednak konsekwentnie odrzucali te roszczenia, tłumacząc, że na podstawie niemieckich zapisów nie można wywodzić dla siebie prawa własności, bo polskie osoby prawne nie są następcami osób niemieckich. Jednym z większych sukcesów Kościoła była kapitulacja państwa w tej sprawie. W marcu 2006 r. wicepremier Ludwik Dorn i biskup Stanisław Wielgus podpisali porozumienie, na mocy którego rząd przyznał Kościołowi prawo do przejęcia poniemieckich majątków. To porozumienie otwiera drogę kilkudziesięciu parafiom i zgromadzeniom, które przed laty złożyły w Komisji Majątkowej wnioski w takich sprawach. Kościół zabiega jednak, by tę sprawę załatwić kompleksowo i uznać, że polski Kościół katolicki jest następcą prawnym Kościoła katolickiego III Rzeszy na terenach Ziem Odzyskanych. Biskupom zasiadającym w Komisji Wspólnej rządu i episkopatu nie udało się jeszcze tego pomysłu przeforsować. – Strona kościelna uważała, że Kościół nie jest ani polski, ani niemiecki, tylko powszechny i ponadnarodowy – mówi mecenas Krzysztof Wąsowski, który przez wiele lat reprezentował katolików w Komisji Majątkowej i też forsował rozwiązanie kompleksowe. W każdym razie parafialne gospodarstwa na Ziemiach Odzyskanych to już ostatnie majątki, o jakie upomni się wkrótce Kościół. Niemieccy katolicy w Prusach i na Pomorzu byli przed wojną biedni i w mniejszości, a to znaczy, że majątków do przejęcia jest relatywnie niewiele. Królestwo z tego świata Po aresztowaniu pełnomocnika zakonów Marka P. pojawiły się przypuszczenia, że może teraz dojść do operacji przeciwnej: odzyskiwania majątku przez państwo od Kościoła, a samorządy wystąpią o odszkodowania. Ale Kościół nie musi niczego się obawiać. Nawet jeśli okaże się, że decyzje podejmowali skorumpowani urzędnicy na podstawie fałszywych wycen gruntów, nie ma możliwości odebrania mu ziemi. Taką gwarancję Kościół otrzymał w ustawie z 1989 r., zawierającej paragraf o ostateczności orzeczeń Komisji Majątkowej. Zasadę tę kwestionuje wniosek SLD, oczekujący od dwóch lat na rozpatrzenie w Trybunale Konstytucyjnym. Jeśli Trybunał przyzna lewicy rację, to nie zmieni reguły, że prawo nie działa wstecz. A ewentualne odszkodowania samorządom, poszkodowanym przez Marka P., wypłaci Skarb Państwa. Polski Kościół pozostanie potężnym królestwem całkiem z tego świata. współpraca Karina Osiecka, Natalia Bugalska ZOBACZ TAKŻE: Majątek Kościoła w liczbach
Znaleźliśmy 1 odpowiedź dla definicji "Z Olimpii, ostatnie dzieło Fidiasza, posąg wysokości 12m., przeznaczony dla świątyni tego boga wystawionej w Olimpii". Sprawdź, czy pasuje ona do Twojej krzyżówki.
Duchowny w kościele katolickim mający ostatnie z czterech niższych święceń krzyżówka krzyżówka, szarada, hasło do krzyżówki, odpowiedzi, Źródła danych Serwis wykorzystuje bazę danych plWordNet na licencji Algorytm generowania krzyżówek na licencji MIT. Warunki użycia Dane zamieszczone są bez jakiejkolwiek gwarancji co do ich dokładności, poprawności, aktualności, zupełności czy też przydatności w jakimkolwiek celu.
MIŁOŚĆ DOSKONAŁYM WYPEŁNIENIEM PRAWA Prawa i obowiązki wszystkich wiernych część 1. Dzieckiem Bożym człowiek staje się przez chrzest święty, w którym otrzymuje nadprzyrodzoną godność. Dlatego wszyscy ochrzczeni stanowią Lud Boży i są ze sobą powiązani więzami wiary i miłości. Relacje w tak ukonstytuowanym Ludzie Bożym opierają się na zasadzie równości i
Rok: 2011 Autor: Media katolickieCo nas łączy, co nas dzieliWyznajemy wiarę w jednego Jezusa Chrystusa, Syna Bożego – a jednak oddzielnie, nie razem. Jakie tematy musi podejmować dialog ekumeniczny? Monika BiałkowskaNa początku musimy zgodzić się na pewne daleko idące uproszczenie, konieczne przy próbie objęcia tak szerokiego tematu. Problem stanowi doktryna Kościołów protestanckich, do których zaliczamy między innymi kalwinizm, luteranizm, anglikanizm, Kościół ewangelicko-metodystyczny, baptystyczny i inne. Między tymi Kościołami istnieją różnice doktrynalne, zwłaszcza w kwestiach dotyczących sakramentów. My z konieczności będziemy traktować je tu jako całość Kościołów protestanckich, gdzieniegdzie tylko zaznaczając odrębność poszczególnych Święty, czyli od czego się zaczęłoJedno, z pozoru niewinne, słowo filioque legło u początków wielowiekowego konfliktu, którego do dziś nie mogą rozwiązać najtęższe teologiczne głowy. Chodzi o dodatek do nicejsko-konstantynopolitańskiego wyznania wiary, odrzucony przez Kościół na Wschodzie jako schizmatycki. Filioque dosłownie znaczy „i Syna” i użyte jest w opisie istoty Trzeciej Osoby Trójcy Świętej, Ducha, który od Ojca – i Syna – pochodzi. Kościół na Wschodzie uznał i uznaje do dziś, że jedyną zasadą i pierwszym początkiem jest Ojciec, dlatego Duch Święty pochodzi od Ojca – przez Syna. Choć przyjęcie formuły filioque nie było jedynym powodem rozłamu Kościoła w 1054 r., to uznaje się je za jedną z kluczowych przyczyn schizmy wschodniej. Filioque przyjęły Kościoły protestanckie, wyrosłe z tradycji Kościoła Zachodniego długo po schizmie wschodniej. Eucharystia, czyli co jest źródłem, a co celemBrak wspólnoty eucharystycznej jest najbardziej bolesnym rozdarciem Kościoła. Problem tkwi już w samym rozumieniu Eucharystii jako komunii, która dla katolików i prawosławnych ma być znakiem jedności, a dla protestantów – środkiem budowania jedności. Przy rozumieniu Eucharystii pojawiają się też różnice w ramach protestantyzmu. Dla luteran w Eucharystii rzeczywiście obecny jest Chrystus – zarówno w wierze, jak i obiektywnie, w chlebie i winie, ale jedynie do momentu jej spożycia. Kościoły protestanckie wyrosłe z nauki Jana Kalwina (Kościoły ewangelicko-reformowane, Kościół anglikański, Kościół metodystyczny) wierzą w realną obecność Chrystusa w Wieczerzy Świętej – ale jest to obecność w Duchu Świętym. Oznacza to, że podczas Eucharystii dusza wierzącego unosi się przez wiarę do nieba, aby połączyć się z Chrystusem, a chleb i wino są znakami Jego Ciała i Krwi. Kościoły idące za nauką Ulricha Zwingliego Komunię św. rozumieją wyłącznie symbolicznie: chleb i wino są symbolami Ciała i Krwi Chrystusa, a On sam jest obecny w takim stopniu, w jakim zawsze jest obecny dla wierzącego. W Kościele katolickim i Kościele prawosławnym wierzymy, że w Eucharystii chleb i wino stają się rzeczywiście i trwale Ciałem i Krwią Chrystusa. Podczas jednak, gdy Kościół katolicki naucza, że dzieje się to dzięki transsubstancjacji, czyli przeistoczeniu, Kościół prawosławny głosi, że nie należy wnikać w sposób owej przemiany, a jedynie przyjąć ją z wiarą jako cud. Kolejne „eucharystyczne kłopoty” to pojęcie „ofiary”, przyjmowane w katolicyzmie i prawosławiu – wspólnie wierzymy, że choć Eucharystia nie jest tożsama z ofiarą krzyża, to w swej istocie jest to jedna i tama sama ofiara; że uczestniczący w ofierze Eucharystii dostępują zbawczej mocy płynącej z ofiary krzyża. Kościoły protestanckie odrzucają takie myślenie, twierdząc, że ofiara przebłagalna złożona została tylko raz, na Golgocie, i nie można jej różnice między wyznaniami chrześcijańskimi dotyczą także samej formy udzielania Eucharystii: tylko w Kościele rzymskokatolickim udziela się jej zasadniczo pod jedną postacią (pod dwiema postaciami udziela się jej przy specjalnych okazjach). W prawosławiu używany jest chleb kwaszony, zamiast przaśnego, w Kościołach protestanckich zamiast wina można używać soku z winogron. Komunia, czyli spotkania niemożliweZarówno Kościół katolicki, jak i prawosławny oraz Kościoły starokatolickie uznają, że Eucharystia może być sprawowana w sposób ważny jedynie tam, gdzie została zachowana sukcesja apostolska – to znaczy we wspólnotach kierowanych przez następców apostołów i wyświęconych przez nich kapłanów. To sprawia, że pojawiają się kolejne miejsca rozdarcia w łonie uczniów Chrystusa i pytanie, gdzie można, a gdzie nie można przystępować do Eucharystycznego Kościołach protestanckich problem ten w zasadzie nie istnieje: większość z nich podpisała deklarację umożliwiającą wspólnotę komunijną, wzajemne uznanie urzędu kościelnego, interkomunię i katolicki pozwala wiernym na przyjmowanie Komunii św. tylko z rąk duchownych Kościoła rzymskokatolickiego i innych, pozostających w łączności z Rzymem (grekokatolicy). W wyjątkowych okolicznościach, np. zagrożenia życia, katolikom wolno jest przyjąć sakramenty z rąk duchownych prawosławnych. Katolicy nie powinni przystępować do sakramentów w Kościołach protestanckich. Również wiernym protestanckim w Kościele katolickim Komunia św. nie jest udzielana ze względu na inne rozumienie jej istoty. Oczywiście od tej zasady możliwe są wyjątki na zasadzie tzw. gościnności eucharystycznej, kiedy Komunia św. decyzją papieża lub biskupa zostaje udzielona wiernemu protestanckiemu, wyznającemu katolicką wiarę w obecność Chrystusa w Eucharystii (taki przypadek miał miejsce, kiedy do Komunii św. na pogrzebie Jana Pawła II przystąpił br. Roger z Taizé i w tym duchu także wszyscy bracia ze Wspólnoty z Taizé przyjmują Komunię św., która pochodzi z Mszy św. sprawowanej przez katolickich kapłanów). W Kościele prawosławnym zasady te są jeszcze bardziej restrykcyjne: duchowni prawosławni nie udzielają sakramentów wiernym nieprawosławnym, zaś wiernym prawosławnym nie wolno przystępować do sakramentów w żadnym innym Kościele. To sprawia, że katolicka otwartość na prawosławie pozostaje czysto teoretyczna, musiałaby bowiem łamać zasady Kościoła prawosławnego. Najwyższym stopniem łączności eucharystycznej nie jest jednak jej wzajemne udzielanie (interkomunia), ale wspólne jej sprawowanie (intercelebracja). Dziś intercelebracja możliwa jest jedynie w ramach Kościołów protestanckich: w Kościele katolickim i prawosławnym nie ma żadnej możliwości wspólnego sprawowania jednej liturgii Eucharystii z innymi wyznaniami. Intercelebracja pozostaje więc odległym celem ekumenicznego czyli gdzie jest ciągłośćW zrozumieniu ekumenicznych kłopotów z kapłaństwem istotne jest pojęcie sukcesji apostolskiej, czyli władzy głoszenia Ewangelii, udzielania sakramentów i rządzenia Kościołem udzielanej przez nakładanie rąk i trwającej nieprzerwanie od czasów apostolskich do dzisiaj. Sukcesja apostolska zachowana jest w Kościele rzymskokatolickim, prawosławnym i w Kościołach starokatolickich – w nich święcenia kapłańskie rozumiane są w ten sam sposób, jako sakrament. Protestanci, wyznając naukę o powszechnym kapłaństwie chrześcijan, odrzucają kapłaństwo rozumiane jako sakrament i jako pośrednictwo między ludźmi a Bogiem. Duchowni protestanccy są kaznodziejami i duszpasterzami, udzielają chrztu i Wieczerzy Pańskiej, ale nie są to zadania zastrzeżone wyłącznie dla nich. Nie ma przeszkód, by duchowni protestanccy mieli rodziny, niektóre Kościoły dopuszczają do pełnienia tej funkcji również kobiety oraz osoby czynne prawosławiu, podobnie jak w katolicyzmie, kapłaństwo jest sakramentem. Oprócz święceń biskupich, kapłańskich i diakonatu w prawosławiu są również dwa stopnie święceń niższych: subdiakonat i lektorat. Diakonat jest posługą pomocniczą w stosunku do kapłaństwa, diakon sam nie celebruje żadnych ceremonii – pełni natomiast funkcję stałą. Teoretycznie w prawosławiu przyjmuje się, że święceń diakonatu można udzielać również kobietom, ale w praktyce się ich nie udziela. Istotna różnica między prawosławiem a katolicyzmem pojawia się w kwestii celibatu prezbiterów. Prawosławie zna żonatych księży – jednak małżeństwo musi być zawarte przed święceniami. Nie może też powtórnie ożenić się kapłan, którego żona zmarła. Celibat zachowują również obowiązkowo mnisi. Biskupi w prawosławiu wybierani są wyłącznie spośród celibatariuszy. Biskupów wybiera synod lub sobór biskupów lokalnego, autokefalicznego Kościoła, a wierni zgromadzeni podczas liturgii święceń potwierdzają ten wybór głośnymi okrzykami: Axios!, co znaczy: „Godzien”.Chrzest, czyli po kłopocieKwestię sakramentu chrztu zaliczyć dziś można w poczet ekumenicznych sukcesów. W styczniu 2000 r. Kościół katolicki w Polsce i Kościoły zrzeszone w Polskiej Radzie Ekumenicznej podpisały deklarację o wzajemnym uznaniu sakramentu chrztu św. Oznacza to, że chrzest przyjęty w którymkolwiek z tych Kościołów zachowuje swoją ważność w innym i nie trzeba go powtarzać. Za ważny uznaje się więc chrzest udzielony w Kościele katolickim oraz Kościołach: ewangelicko-augsburskim, ewangelicko-metodystycznym, ewangelicko-reformowanym, polskokatolickim, Polskim Autokefalicznym Kościele Prawosławnym oraz Starokatolickim Kościele Mariawitów. Różnice, które nas dzielą, są niewielkie i dotyczą wyłącznie obrządku: w prawosławiu chrzci się dzieci nie wcześniej niż w ósmym dniu po narodzeniu przez trzykrotne zanurzenie, często razem z udzieleniem sakramentu bierzmowania. W Kościołach ewangelicznych chrzci się ludzi „w wieku świadomym” przez całkowite zanurzenie, w innych Kościołach protestanckich bywa różnie, dopuszcza się również chrzest dzieci. Papiestwo, czyli sól w oku dialogu?Większych i mniejszych różnic między katolicyzmem, prawosławiem a protestantyzmem jest równie dużo jak podobieństw. Trzeba by jeszcze oddzielnie opowiadać o spowiedzi, o kanonie i interpretacji Biblii, o kulcie Maryi, o czci oddawanej świętym. Wydaje się, że o pełną łączność z protestantami nie będzie łatwo, bardzo dzielą nas sakramenty, zwłaszcza Eucharystia i kapłaństwo. Ale co stoi na przeszkodzie dialogowi z prawosławiem, do którego jest nam tak blisko? Odpowiedź jest prosta: papież. I nie chodzi personalnie o któregoś z nich, ale o urząd, o prymat i pojęcie nieomylności, które pozostają główną kością niezgody między Kościołem katolickim a innymi wyznaniami chrześcijańskimi. Przez wiele lat wydawało się, że „kwestia papieska” pozostanie nierozwiązana. Dziś wiemy, że choć Kościół prawosławny nie przyjmuje i nie przyjmie jurysdykcyjnego pierwszeństwa biskupa Rzymu nad całym Kościołem i możliwości jego wpływania na poszczególne Kościoły lokalne, to przestaje widzieć w prymacie Piotra rodzaj imperializmu religijnego i podejmuje dyskusję na temat jego pierwszeństwa moralnego i honorowego. Zwracając uwagę na zasadę kolegialności i podkreślając, że „pierwszy biskup nie może nic zrobić bez zgody wszystkich”, przyjmuje prymat w takim rozumieniu, w jakim istniał on w Kościele do XI w., kiedy władza papieska nie stała ponad władzą soborów powszechnych. Coraz częściej pojawiają się też wypowiedzi duchownych protestanckich o możliwości uznania honorowego prymatu papieża – już w 2001 r. ewangelicki biskup Bawarii Johannes Friedrich nazwał papieża „zaakceptowanym ekumenicznie rzecznikiem chrześcijaństwa całego świata w służbie jedności”.Droga przed nami jest długa i trudna – w ekumenizmie nie chodzi przecież o to, żeby stworzyć sztuczną jedność za cenę wyrzeczenia się wyznawanej prawdy. Ale kolejne kroki czynione na tej drodze pokazują, że warto w niej nie ustawać. Cel jest odległy i kto wie, czy osiągalny na ziemi – ale nie godzi się, by uczniowie jednego Chrystusa nie umieli ze sobą rozmawiać.
  • ሞξиսοвреν ሿнաц
  • Щሟсв жуλፖ
    • ሮቷωሩиξθζ слሳщаጵа
    • Իπахр л шекևги ωቤ
    • Зв убማኪупсጻնу
  • Рուφумист хроմ оцакеգози
  • ክе ኣапիλግки
bV8F.
  • h1qzbt9dd9.pages.dev/31
  • h1qzbt9dd9.pages.dev/56
  • h1qzbt9dd9.pages.dev/96
  • h1qzbt9dd9.pages.dev/60
  • h1qzbt9dd9.pages.dev/39
  • h1qzbt9dd9.pages.dev/85
  • h1qzbt9dd9.pages.dev/60
  • h1qzbt9dd9.pages.dev/13
  • w kościele katolickim kleryk mający trzecie ze święceń niższych